Tree Hill

Gość

-ze mną jest już dobrze- powiedziałem i usiadłem w łóżku- głupio się czuję, miałem cię uczyć a tu taki numer

Gość

-przestań -powiedziałam...-mam nadzieje że to tylko tak chwilowo i to nie jest nic poważnego-powiedziałam zmartwiona...

Gość

-nie wiem, nigdy wcześniej tak nie miałem żeby zasłabnąć, źle się czułem, owszem, ale nie aż tak-powiedziałem- ale pewnie do jutra mi przejdzie

Gość

-Tom może jednak powinieneś iść na jakieś badania omdlenie nie jest czymś normalnym-powiedziałam...

Gość

-nic mi nie będzie- powiedziałem- nie martw się, do jutra mi minie, poza tym jutro musze być w pracy bo mam ważne spotkanie

Gość

-czy Ty jest idiotą nigdzie nie idziesz jutro-powiedziałam...-nie wypuszcze Cię z domu-powiedziałam stanowczo...

Gość

zaśmiałem się- ciekawe jak, uwiążesz mnie tu? Chloe, musze być jutro w pracy, wywalą mnie, jeśli nie pójdę

Gość

-wiesz co Tom coś czuje że będzie nokałt bo nigdzie nie pójdziesz a jak chcesz to ja osobiście pójde do Twojego dyrektora i powiem mu że nie możesz być w pracy-powiedziałam troche zdenerwowana...

Gość

-Chloe, nigdzie nie pójdziesz, rozumiesz? ja już się dobrze czuje-powiedziałem i chcąc jej udowodnić że mam rację, wstałem z łóżka, ale gdy tylko to zrobiłem zakręciło mi się w głowie i opdłem spowrotem na poduszke

Gość

-no widzisz nie jest dobrze-powiedziałam nie wiedziałam co mam robić..

Gość

-to wiesz co, ja się teraz prześpię chwilkę- powiedziałem coraz bardziej cichym głosem i po chwili znowu zemdlałem...

Gość

-Tom -powiedziałam i podeszłam do niego...-Tom słyszysz mnie-zapytałam podniesionym głowsem...

Gość

po chwili znowu otworzyłem oczy, ale byłem słaby, widziałem niewyraźnie, Chloe stała nade mną, a ja powiedziałem cicho- słyszę, ale nie krzycz tak

Gość

-wiesz co nie wiem co Ci jest dzwonie po karetke -powiedziałam i wystukałam numer na komórce gdy się odłączyłam pochyliłam się nad nim...-karetka będzie za 10 min-powiedziałam...

Gość

-Chloe po co to wszystko? -zapytałem wciąż cicho