Tree Hill

- wiesz... może ustalmy najpierw w jakim czasie... za miesiąc, dwa czy pół roku - uśmiechnęła się - a skoro ty masz dziewczynę za świadka... to ja wezmę Clarka - roześmiała się...

-nic nowego... oboje jesteśmy nudziarze... hmm.. racja data ślubu... -zamyśliła się... po chwili się odezwała - a takwogle to może usiądziesz?

roześmiała się...
-ale wiesz, że to dobrze, że mógłbyś mnie tulić cały czas... bo mi to bardzo odpowiada... - dała mu całusa - a zmieniając temat, cos się jeszcze ciekawego dzieje Kochanie u Ciebie?

-yy.. ekhm... co to za pytanie? - była mocno zdziwiona

[co Ci się skojarzyło ? :*]

-najszczęśliwsza na świecie... -uśmiechnęła się.. pocałowała Lucasa

odwzajemniła pocałunek... uśmiechnęła się -Niech Ci będzie... ale jeśli coś będzie nie tak z twoim zdrowiem maszmi powiedzieć i zrobić sobie wolne - przysunęla się do niego - i najważniejsze, że jeste ...

-nie musisz... - uśmiechnęła się - jesteś pewnien, ze dobrze się czujesz? blady jesteś...

-ja też cię kocham.. - jeszcze raz go pocałowała... wstała z łóżka i odłożyła rysownik na biurko... - wyglądasz na zmęczonego.. może nie powinieneś tyle pracować? - zapytała z troską gładząc dłonią je ...

pocałowała go delikatnie...
- oj tam, ne w tym nic złego żeby pobrudził mnie ukochany mężczyzna - roześmiała się - dobrze cię widzieć...

gdy usłyszała głos Lucasa, uśmiechnęła się...
-jak myślisz? szkicuję - roześmiała się -a tak poza tym, to może się przywitasz?

siedzę w domciu...

hmmm... jestem wolna? :*

też zauważyłam, że się ostatnio mijamy... może spotkamy się dzisiaj wieczorem? możesz do mnie wpaść, albo gdzieś wyjdziemy... Kocham Cię i tęsknię... -Twoja Peyton

-trzymam za słowo... - uśmiechnęła się i pocałowała Lucasa...

[teraz już naprawdę lecę... papa :*]

-a czy ja mogłabym się do tego domu dołożyć? - uśmiechnęła się - bo wręcz marzę, żeby tylko z tobą mieszkać...