Tree Hill

Gość

-Wiem,ze nie pale...-powiedziałem..-ale dziś zapale.. Wiesz,ze niejestes sama...i ze masz mnie.. prawda? zawsze bede sie Toba opiekował...siostrzyczko...-spojrzałem na nia..

Gość

- Nie pal... - powiedziałam. - Zaszkodzi Ci jeszcze - dodałam. - A Ty masz mnie... - powiedziałam. - Widzę, że Ty też nie czujesz się lepiej... - powiedziałam.

Gość

-Nic mi nie bedzie...-powiedziałem..-najchetniej to upiłbym sie... znowu...

Gość

- Znowu? - zapytałam. - Czyli tak wyglądał Twój wczorajszy spacer... do kielisza... - dodałam. Wytrąciłam mu z ręki papierosa i zadeptałam. - To nie jest dobre połączenie z alkoholem - usiadłam na ławce i zaczęłam się delikatnie huśtać, patrząc w ziemię.

Gość

Nic nie odpowiedziałem.. wiedziałem,ze robie zle.. ale jakos niewiedziałem co ze soba zrobic po tym wszystkim...

Gość

Siedzieliśmy milcząc.

Gość

Po jakimś czasie milczenia...

- Ja już pójdę... - powiedziałam. - Trzymaj się i nie pij i nie pal już, proszę Cię, jak coś to dzwoń do mnie - dodałam. - Jestem dla Ciebie zawsze... braciszku - powiedziałam.

Gość

-Cześć..i przepraszam...-powiedziałem...

Gość

- Nie masz za co przepraszać... - powiedziałam i poszłam w kierunku parku, ponownie.

Gość

Ruszyłem w strone boiska...

Gość

Szwendałem sie po TH.. jakoś niechciało mi sie wracać do domu.. po jakimś czasie doszedłem na plac zabaw.. było juz pozno.. wiec nikogo oprocz mnie nie było..
Usiadłem na hustawce.. odwiązałem sobie bandarz.. chwilkę popatrzyłem na swoja rane.. zastanawiałem sie~~~

Gość

Po jakimś czasie wyjołem z kieszeni scyzoryk.. i zaczełem lekko rozszerzać swoją ranę.. patrzyłem jak krew kapie na ziemie... nie myslałem o bolu..

Gość

przechodzilam przez park, kiedy zobaczylam Chace, podeszlam do niego, zauwazylam ze z reki kapie mu krew.. - co Ty do cholery robisz?! - krzyknelam.

Gość

Gdy zobaczyłem Kerri schowałem scyzoryk i zaczełem zawiazywać sobie bandarz na rane..-nie Twoj interes..-powiedziałem chłodno..

Gość

- pokaz to! - podeszlam do niego i chwycilam jego reke.