Tree Hill

Gość

Czułem, że dopóki nie bedzie po procesie Adama to wszystko będzie do niej często wracało... - Skarbie nie myśl o tym... ten facet nigdy więcej nie zrobi Ci krzywdy... nikomu już nic nie zrobi...

Gość

-tak nie zrobi ale...-powiedziałam i urwałam nie kończąc zdania...-niedługo będzie po procesie-powiedziałam...

Gość

- I wtedy uwolnimy sie od niego raz na zawsze... Obiecuję to Tobie i Ty mi też obiecaj... - powiedziałem spoglądając jej w oczy...

Gość

-postaram się ale nie będzie to takie proste-powiedziałam i schowałam twarz...

Gość

- Wiesz, że zdaje sobie z tego sprawę, że nie będzie to łatwe... damy radę bo jesteśmy razem i wszystko pokonamy razem... Wiesz jeszcze dlaczego... bo nie pozwole by ten koleś z nami wygrał... - powiedziałem tuląc ją i głaszcząc po głowie...

Gość

-kocham Cię i przepraszam za wszystko co się stało i że zostałeś przeze mnie ranny-powiedziałam spogladajac mu w oczy...

Gość

- Wiesz, żę to nie Twoja wina i nie winię Cię za to... Nikt nie ma prawa Cię krzywdzić i ja na to nigdy nie pozwolę... - powiedziałem patrząc jej w oczy... - Kocham Cię, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i dla Ciebie zrobię wszystko...

Gość

-dziękuje-powiedziałam i pocałowałam go...

Gość

Odwzajemniłem pocałunek i przytuliłem ją znowu...

Gość

Siedziałam wtulona w Clarka zamknełam oczy i po pewnym czasie usnełam...

Gość

Nie chciałem jej budzić, więc bardzo delikatnie i powoli wstałem i niosąc ja na rękach poszedłem do pokoju...

Gość

Weszliśmy do salonu... - Napiłabym się kawy..- powiedziałam...

Gość

-a ja czegoś zimnego-powiedziałam...-co tam Lily u Ciebie słychać gdzie Victor??-zapytałam...

Gość

Gdy dziewczyny powiedziały co chcą do picia poszedłem do kuchni....

Gość

-Wszystko dobrze..- powiedziałam- a Victor śpi... Nie chciałam go budzić, więc po cichaczu wymknęłam się z domu i przybiegłam do was... A co tam u was?