Tree Hill

Gość

Wszedłem do środka.. rzuciłem plecak w kąt.. rozejrzałem sie po domu.. niebyl rewelacyjny.. ale nie bylo mnie na stac na nic innego..

...

Poszedłem do kuchni..

Gość

Położyłem sie na kanapie..w reku trzymałem noz,jakbym go tulił do siebie...
-motylki maja sreberka...-mruczałem pod nosem.. niedługo po tym zasnełem...

Gość

Rano obudziłem sie z nozem w reku...-no zajefajnie Chace-mruknełem do siebie.. głowa mnie bolała poszedłem wziasc jakies proszki,potem sie wykapałem,przebralem i wyszedlem z domu.. chcialem sie przejsc.

Gość

Wrociłem do domu.. byłem w dołku..
-To moja wina.. przezemnie wszystko..-mówiłem do siebie.. usiadłem na podłodze opierając sie o kanapę.. wyjełem scyzoryk,zaczełęm sie ciąć o wiele mocniej niż poprzednio.. chciałem za kare zdać sobie ból.. miałem szczeście,ze nieprzeciełem sobie żył.. pociełem bie ręce.. potem obwinełem je sobie rękawami.. nastepnie wziełem nóż.. i rozciełem sobie dość głeboko bok.. aż łzy mi leciały przez zciśnięte zeby.. z bolu... pozniej przycisnełem ranę koszulą i siedziałem z zamknietymi oczami na podłodze..

Gość

Usłyszałem pukanie do drzwi i dzwiek sms.. ale nie reagowałem..

Gość

-Niema mnie w domu,zostaw wiadomość po sygnale-mruknełem..

Gość

Weszłam po cichu do środka, szukałam kogoś po pokojach, w końcu dotarłam do małego saloniku. Chace siedział oparty o kanapę, w okół było pełno krwi.

- Chace?! Chace co się stało? - zdenerwowałam się, aż serce zaczęło mocniej mi być. - Co sie stało? - pytałam podbiegając do niego i kucając obok. Uniosłam jego głowę na rękach, patrzałam na niego, był blady.... - Co się stało? - pytałam wystraszona.

Gość

-Mówiłem,że mnie niema..-mruknełem..-idz lepiej do Kerri,potrzebuje Cię,mi nic niebedzie.. położe sie tylko spać..

Gość

Pobrudziłam się krwią, ale nie przejmowałam się, cała ta sytuacja była straszna...

- Co Ty sobie zrobiłeś? - szepnęłam, łzy pojawiły mi się w oczach, ręką pogłaskałam go po policzku. - Trzeba Cię zawieźć do szpitala - sięgnęłam po telefon.

Gość

-Nie,niedzwoń-zabrałem jej telefon..-prosze niedzown,poprostu zostaw mnie,nic mi niebedzie..

Gość

- Nie - powiedziałam. - Oddaj mi telefon - powiedziałam wyciągając rękę. - Proszę... - powiedziałam. - Błagam... - patrzałam na niego. - ... daj sobie pomóc... - dodałam.

Gość

-Jak chcesz mi pomoc,to poprostu przynieś mi bandarz z kuchni.. to wystarczy.. potem możesz iść..

Gość

Poszłam do kuchni, przyniosłam apteczkę, w milczeniu wyciągnęłam bandaż i wodę utlenioną... - Daj rękę - powiedziałam siadając przy nim.

Gość

Wyciągnełem do niej w milczeniu obie ręce.. troche ciezko bylo mi je podniesc.. ale dałem rade..