Tree Hill

Gość

Czułem po jej oddechu, że zasnęła... gładziłem ja dalej i starałem sie zasnąć, jednak długo nie mogłem przestać mysleć... powoli zdawałem sobie sprawę z tego co się dziś wieczór stało... Cieszyłem sie z tego, że jesteśmy i bedziemy razem, byłem szczęśliwy, że spełni sie moje marzenie by Chloe została moją żoną... Jednak bałem sie tego co nas czeka, wiedziałem, że nie bedzie łatwo i, że Chloe miała racje, że takie zdarzenia jak ten dziś będą się powtarzały... - Damy radę, razem pokonamy wszystko... - powtarzałem to sobie w myslach i wiedziałem, że dla Chloe muszę w to wierzyć... Biłem sie z tymi myślami jeszcze kilka godzin aż w końcu zasnąłem...

Gość

Obudziłam się nad ranem Clark jeszcze spał wstałam bo dzwonił mój telefon odebrałam go usiadłam w fotelu...
-Słucham
-Chloe Sullivan??-zapytał męski głos
-tak to ja
-Chloe to ja komendant policji wiem że bardzo chciałaś jechac na rozprawe ale to nie jest konieczne Twoje zeznania są nagrane więc Twoja obecność jest zbędna bo i tak nie bedziesz jeszcze raz zeznawała a wiem że z Twoim zdrowiem nie jest najlepiej dlatego chcę żebyś została w Tree Hill jak będzie tylko po rozprawie zadzwonie i powiem Ci jaki został wydany wyrok...
Słuchałam tego co mówi policjant spojrzałam na Clarka...
-dobrez nie pojade na rozprawe alemusi Pan zadzwonić i powiedzieć mi wszystko po rozprawie-powiedziałam stanowczo...
-oczywiście zadzwonie do widzenia...
-do widzenia-powiedziałam i odłożyłam słuchawke i położyłam się koło Clarka...

Gość

Po pewnym czasie obudziłem się... Chloe leżała obok mnie ale nie wiedziałem czy śpi jeszcze czy już nie... pogłaskałem ja po głowie delikatnie by jej ewentualnie nie obudzić...

Gość

-Witaj Skarbie-powiedziałam gdy poczułam jak Clark pogłaskał mnie po głowie...-wyspałeś się??-zapytałam...

Gość

- Cześć Królowo Kent... - przywitałem ją... - Tak wyspałem się, a jakie słodkie miałem sny.... mmmm - dodałem i spytałem... - Jak się czujesz??

Gość

-ciesze się że się wyspałes-powiedzialam...-a czuje się już o wiele lepiej-powiedziałam...

Gość

Uśmiechnąłem sie do niej... - A Ty wyspałas sie Skarbku?? - spytałem... podszedłem i uchyliłem szerzej okno... - Jaki ładny dzień... - skomentowałem...

Gość

Wstałam i usiadłam na kanapie...-tak wyspałam się-powiedziałam i podeszłam do okna do Clarka...

Gość

- Wolałbym byś jeszcze dziś poleżała i odpoczywała trochę... - powiedziałem patrząc na nią i obejmując ją...

Gość

-nic mi nie będzie-powiedziałam i przytuliłam się do niego...

Gość

- Skarbie wczoraj wycieńczyłaś organizm, dzis musimy go zregenerować, skoro chcesz jutro jechać na rozprawę... - powiedziałem z troską lecz nutka powagi w głosie...

Gość

-nie jade na rozprawe jak spałeś miałam telefon z policji i nie musze być na rozprawie-powiedziałam...

Gość

Spojrzałem jej w twarz... - Nie odbierz tego źle, ale cieszę się, że tam nie jedziesz, że tam nie jedziemy... - powiedziałem przytulając ja jeszcze bardziej...

Gość

-ja się nie ciesze ale mogłam tego nie przeżyć dlatego zrezygnowałam-powiedziałam...-ale mam nadzieje że dostanie wystarczajacy wysoki wyrok bo jeśli nie..urwałam i nie dokończyłam zdania...

Gość

- Skarbie dostanie wysoki wyrok... maję Twoje zeznania, maja też moje i Lucasa, więc napaść na Ciebie jest udowodniona, a chęć zabicia mnie sprawia, że nie wywinie się tak łatwo... Zwłaszcza, że udowodniłaś, że działał w pełni władz umysłowych... - powiedziałem... - Uspokój się Skarbie, nie chcę byś sie denerwowała... Nie myśl o nim, jego już nie ma...