Tree Hill

Gość

Haley stanęła w drzwiach. Była smutna. - I jak? - zapytałem.

Gość

- On nie chce mnie widzieć, to boli - powiedziałam smutna. - Dlaczego takie rzeczy spotykają dobrych ludzi? - zapytałam. Podeszłam do niego i przytuliłam się. - Niech się cofnie czas... - szepnęłam.

Gość

- On też cierpi... - powiedziałem przytulając ją. Patrzyłem przez szybę na Lucasa. - Nie wiem czemu to go spotkało, ale niech szybko minie - dodałem.

Gość

- Ja chcę być przy nim, ale on nie chce. On mnie nie pamięta, pamieta tylko jak rozbiłam kolano, jak mieliśmy 6 lat, ale nawet nie wie, że to ja... - dodałam. - Był Dan dzisiaj... - powiedziałam.

Gość

- Wiem, że był... - powiedziałem. - Rozmawiałem z nim przez moment. Nie pozwolę by mieszał się znów... - dodałem. - Nie pozwolę, ani Ciebie, ani Lucasa, ani nikogo - powiedziałem.

Gość

- Zostańmy tu na noc. Zgoda? - zapytałam Nathan.
- Zgoda - powiedział. - Będziemy ty jak długo będzie trzeba... - dodał.
- Dziękuję - powiedziałam i lekko go pocałowałam.
- Nie dziękuj. To mój brat - powiedział i przytulił mnie.
Siedzieliśmy na korytarzu do późnej godziny. Nie wiadomo kiedy przysnęliśmy.

Gość

Idąc do sali zakupiłem kawę z automatu. - Boże, jaka niedobra - powiedziałem. - Cóż się dziwić, podrzędny szpital, straszna kawa... - dodałem i poszedłem do sali.

Gość

- Przejdę się - powiedział Nathan. - Idziesz ze mną? - zapytał.
- Eh... nie ja zostaję, nie mam siły nigdzie iść - odpowiedziałam. - Poczekam tu na Ciebie.
- Wiesz, że Cię kocham? - zapytał.
- Wiem, bo ja Ciebie też - odpowiedziałam

Nathan wyszedł, a ja siedziałam zamyślona.

Gość

- Ludzie zawsze odchodzą... czyż nieprawda? - powiedziałem do Haley, siadają na krześle obok.

Gość

Nie patrzyłam od niego. - Odejdź... - powiedziałam.

Gość

- Nie przypominam sobie, żebym był z Tobą na "ty" - powiedziałem srogo.

Gość

- Proszę odejść - poprawiłam się. - I zostawić mnie w spokoju... - dodałam ciszej.

Gość

- Nieeee... - pokiwałem przecąco głową. - Nie zostawię... - dodałem.

Gość

- W takim razie ja sobie pójdę - powiedziałam wstając i wymijając Dana.

Gość

- Nigdzie nie pójdziesz - powiedziałem szarpiąc ją za rękę. - Co powiedziałaś wczoraj Lucasowi? - przyciągnąłem ją do siebie i cicho mówiłem, nie chcąc aby ktoś nas usłyszał.